drgnął. W Lesia wstąpiły nadludzkie siły. Zaparł się nogą i szarpnął tak, jak nie szarpał jeszcze niczego nigdy w życiu!<br>Okropny rumor obudził żonę Lesia. Wyrwana ze snu, na wpół przytomna, wpadła do przedpokoju i ujrzała swego męża, siedzącego na podłodze, wśród szczątków szafki wyrwanej ze ściany, przysypanego nieco tynkiem, przywalonego oberwanym wieszakiem, piastującego w ramionach potwornej wielkości młot do rozbijania kamieni.<br>Trzeźwa, spokojna, zrównoważona Kasieńka na ten widok - zemdlała.<br><br>I I I<br>Tym razem Lesio wkroczył do biura punktualnie. Od szóstej rano miał najzupełniej dosyć czasu na ocucenie żony, uprzątnięcie ruiny w przedpokoju i złożenie odpowiednich wyjaśnień. Zdążył nawet pojechać