przecież każdy orze, jak może - ta zasada rozgrzesza wszystkich i wszystko. Pieniądz, konto, bank, przeżycie do pierwszego. Pieniądz trawiony w myślach, wydalany w snach. Fantazmat szczęścia elementarnego - podatki, opłaty, nowa szminka, nowy ciuch, buty dla dziecka. Fantazmat powtarzalny, a jaki oklepany! Co za pierdolony syf! Pierdolona ziemia obiecana! Banał? Pewnie, przywiera do wszystkiego, łatwo się odkleja, pierze, znika. Nic nowego, nic strasznego, nic śmiesznego, tylko chichot Koheleta. Bo tak naprawdę to nie Rubin chichotał, tylko Kohelet wygrzewający się beztrosko w słońcu. Bela-Belowski - łaskawca i chlebodawca kobiet, wibrator i masturbator szmalu! I co z tego? Nawet za cenę banału, za cenę