cały rok udawało mi się to znakomicie, najlepsza z żon gorliwie zapuszczała całe mieszkanie, a kurze snuły się po kątach. I pięć dni przed Świętami...<br>- Czy pamiętasz, kochanie, że koniec z porządkami? - zapytałem.<br>Od tygodnia obserwowałem, jak się łamie, jak ucieka do kuchni pod pozorem zrobienia herbaty i po cichu pucuje kieliszek po kieliszku.<br>- Ależ oczywiście - odparła natychmiast, z widocznym wstydem odrywając się od lustrowania boków szafek: czy aby czyste. - Myślałam tylko, żeby może lodówkę... albo nie, no ostatecznie nic się nie stanie, jeśli jej nie uprzątnę, z drugiej strony jednak... No dobrze, tradycja jest dla ludzi, a nie ludzie dla