Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
pogrzebaczem, a wyraz jej grubych warg i wybałuszonych oczu budził przerażenie.

Wania uciekał co sił, krył się za występami muru i za skrzynią śmietnika, aż wreszcie zapędzony w róg podwórza, wpadł w ręce matki. Z trwogą czekaliśmy, co teraz nastąpi. Ciotka Mandrowska grubym ramieniem zagarnęła głowę Wani, przycisnęła ją do pulchnej, falującej piersi i zadyszana jeszcze po długotrwałej gonitwie, zaczęła czułymi pocałunkami okrywać czoło i oczy syna. Oboje wybuchnęli zgodnym śmiechem i objęci poszli do domu. Nigdy nie było wiadomo, czy ciotka Mandrowska naprawdę się gniewa, czy też tylko żartuje. Groźne słowa kłóciły się z czułą słodyczą głosu, ordynarne rysy twarzy
pogrzebaczem, a wyraz jej grubych warg i wybałuszonych oczu budził przerażenie.<br><br>Wania uciekał co sił, krył się za występami muru i za skrzynią śmietnika, aż wreszcie zapędzony w róg podwórza, wpadł w ręce matki. Z trwogą czekaliśmy, co teraz nastąpi. Ciotka Mandrowska grubym ramieniem zagarnęła głowę Wani, przycisnęła ją do pulchnej, falującej piersi i zadyszana jeszcze po długotrwałej gonitwie, zaczęła czułymi pocałunkami okrywać czoło i oczy syna. Oboje wybuchnęli zgodnym śmiechem i objęci poszli do domu. Nigdy nie było wiadomo, czy ciotka Mandrowska naprawdę się gniewa, czy też tylko żartuje. Groźne słowa kłóciły się z czułą słodyczą głosu, ordynarne rysy twarzy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego