Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 11
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
Jednym skokiem znalazłem się w klauzurze! Boże! Klauzura to niebo! Na drągach wisiały tam kiełbasy, szynki, balerony, wędzone boczki i co tam jeszcze, nie pamiętam. Nie wiele się zastanawiając wrzuciłem baleron do wiadra i dorzuciłem jeszcze kostkę sztucznego miodu, który był ułożony w pryzmie. Nakryłem to pospiesznie zdjętym z siebie pulowerem i już z miną cherubinka przemykałem przez klasztorne korytarze.
Wybiegłem na dwór. Na dworze, koło studni stała gromadka dzieci, które czerpały wodę. Przemknąłem koło nich cwałem kierując się w stronę lasu. Szybciej! Szybciej! -wołali. Bo nie zdążysz! Panie! Panie! Będzie dzisiaj gaci pranie! - wszyscy wrzeszczeli i śmiali się chórem. Takie
Jednym skokiem znalazłem się w klauzurze! Boże! Klauzura to niebo! Na drągach wisiały tam kiełbasy, szynki, balerony, wędzone boczki i co tam jeszcze, nie pamiętam. Nie wiele się zastanawiając wrzuciłem baleron do wiadra i dorzuciłem jeszcze kostkę sztucznego miodu, który był ułożony w pryzmie. Nakryłem to pospiesznie zdjętym z siebie pulowerem i już z miną cherubinka przemykałem przez klasztorne korytarze.<br>Wybiegłem na dwór. Na dworze, koło studni stała gromadka dzieci, które czerpały wodę. Przemknąłem koło nich cwałem kierując się w stronę lasu. Szybciej! Szybciej! -wołali. Bo nie zdążysz! Panie! Panie! Będzie dzisiaj gaci pranie! - wszyscy wrzeszczeli i śmiali się chórem. Takie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego