Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
smokingu nieboszczyka i wyjął zwój banknotów.
- Co pan robi, dyrektorze? - krzyknął Wielandt. - Nie wolno niczego ruszać, trzeba wezwać policję.
- Mam nie ruszać mojej forsy? - dyrektor zgasił cygaro w sosie pływającym w jednym z talerzy stojących na stole. - Reszta to sprawa policji i pańska. Tak, pańska... - von Stietencrott klepnął Wielandta w pyzaty policzek. - Widzi pan, w moim kasynie nigdy nie brakuje tematów dla pisarzy.
- Co oni mają w gębie? - zapytał jeden ze strażników, schyliwszy się nad trupami.
- Jakieś kartki - odpowiedział drugi. - Wyglądają mi na kartki z kalendarza.

Wrocław, czwartek 19 grudnia,
godzina szósta rano
Wrocław przyduszony był napuchniętymi kłębami szarych chmur, z
smokingu nieboszczyka i wyjął zwój banknotów.<br>- Co pan robi, dyrektorze? - krzyknął Wielandt. - Nie wolno niczego ruszać, trzeba wezwać policję.<br>- Mam nie ruszać mojej forsy? - dyrektor zgasił cygaro w sosie pływającym w jednym z talerzy stojących na stole. - Reszta to sprawa policji i pańska. Tak, pańska... - von Stietencrott klepnął Wielandta w pyzaty policzek. - Widzi pan, w moim kasynie nigdy nie brakuje tematów dla pisarzy.<br>- Co oni mają w gębie? - zapytał jeden ze strażników, schyliwszy się nad trupami.<br>- Jakieś kartki - odpowiedział drugi. - Wyglądają mi na kartki z kalendarza.<br><br>Wrocław, czwartek 19 grudnia, <br>godzina szósta rano<br>Wrocław przyduszony był napuchniętymi kłębami szarych chmur, z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego