nieruchome, wpatrzone w świeczkę. Rozmawiałyśmy szeptem. Między słowami powoli sączyła się noc. Po jednej stronie stołu było moje życie, z umierającymi dzieciakami, ze wspomnieniami o Tobie, a po drugiej jej praca, gabinet z dębowymi meblami i cały ten pustoświat, z którego każdy prędzej czy później chce uciekać.<br>Zsunęła buty, zdjęła rajtki, rzuciła je gdzieś w kat, wyciągnęła nogi i oparła obok mnie, zapaliła papierosa. Już nie była taka sztuczna, zachowywała się naturalnie. Pomyślałam, że bardzo jej z tym do <page nr=149> twarzy. Znowu byłyśmy koleżankami ze szkoły, opowiadającymi sobie nawzajem największe sekrety.<br>Patrzyłam na jej stopy oparte o fotel, zadbane, delikatne jak u