samej objawieniem tym większym miłości i troskliwości bożej, gdy widzimy, iż tylu wiedzionych jest drogami ubóstwa i cierpienia, drogi te bowiem, o najmilsi, wąskie i cierniste, pełne dolegliwości, pewniej prowadzą do szczęścia wiecznego niźli...<br>Kilku jeno, w kruchcie stojących, spostrzegło: Derkacz na swym ostatnim miejscu, na kościelnym progu, obrócił się raptownie plecami do świętego wnijścia; ujrzeli jego bary szerokie, ramiona rozłożyste, kowalskie.<br><page nr=146> Zstąpił z owego progu i ruszył prędko przed siebie, przez porosły trawą dziedziniec kościelny. Szedł sztywno, wyprostowany w sobie, groźny jakiś czy dziwaczny... Oddalał się skwapliwie ku drewnianej, na oścież otwartej bramie, przez którą widać było pustą, wyboistą drogę