tę propozycję z radością i od tego czasu grali w brydża lub skata przy czekoladzie i likierze, a właściciel sklepu zacierał ręce. Tak było i teraz. Szef "obyczajówki", czyli Wydziału II Prezydium Policji, dawny kolega Mocka, radca Herbert Domagalla zginał i odginał karty, posłusznie sypiące się pod jego dłońmi w regularną kupkę. Komisarz Klaus Ebner, funkcjonariusz sipo, przerzucał karty z ręki do ręki, tworząc z nich wachlarz. Jedynie Helmut Völlinger, astrolog i jasnowidz, z którego wielu podrwiwało, lecz z którego niezwykłych umiejętności korzystali niemal wszyscy policjanci, nie tasował ani nie ugniatał kart. Jego dłonie zajęte były obracaniem dużego kieliszka wina dokoła