Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Super Express
Nr: 25/2
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
pani Zofia. - Więcej ludzi do nas przyjdzie i kupi może więcej moich owoców - zaciera ręce pan Tomasz, właściciel straganu z owocami. - Żebym ja tylko tych cudów doczekał... Bo kiedyś to tu był luksusowy bazar, cała warszawska elita się tu zjeżdżała, a teraz co? Same pijaczki zostały... Już nie mamy tej renomy, co kiedyś - wzdycha pan Tomasz.

- Ja tam się wcale nie cieszę! - gardłuje pan Edek, który codziennie pije piwko z kolegami z "Różyca". - Dobrze jest jak jest, tu już taka tradycja i nic na to nie poradzisz. Choćby nam tu postawili raj z tego, panie, jak tam mu, aluminium, to my
pani Zofia. - Więcej ludzi do nas przyjdzie i kupi może więcej moich owoców - zaciera ręce pan Tomasz, właściciel straganu z owocami. - Żebym ja tylko tych cudów doczekał... Bo kiedyś to tu był luksusowy bazar, cała warszawska elita się tu zjeżdżała, a teraz co? Same pijaczki zostały... Już nie mamy tej renomy, co kiedyś - wzdycha pan Tomasz.<br><br>- Ja tam się wcale nie cieszę! - gardłuje pan Edek, który codziennie pije piwko z kolegami z "Różyca". - Dobrze jest jak jest, tu już taka tradycja i nic na to nie poradzisz. Choćby nam tu postawili raj z tego, panie, jak tam mu, aluminium, to my
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego