Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
mogłabyś zejść ze mną do pralni?
- Po co? Chcesz coś suszyć, sam prałeś?
- Przyniesiemy bieliznę. To w razie czego starczy chyba za właściwą wymówkę wobec mamy.
- Jakie "w razie czego"?
Tosiek stał przed nią jakby zmalały, inny niż zwykle.

- Babusiu, widzisz, dostałem cynk. Muszę coś spalić. Może być u nas rewizja. W pralni jest piec pod kotłem. Popilnujesz, żeby nikt nam nie przeszkodził.
- Rozumiem.
Wymknęli się bezszelestnie, wolniutko zamykając drzwi. Zamek zaskoczył bez szmeru. Pod pachą Tośka dostrzegła zawiniątko. Nie pytała o zawartość. Zeszli piętro niżej i dopiero tam ściągnęli windę. Oboje milczeniem pokrywali nie dopowiedziane. Stęchły piwniczny korytarz, ciężkie, obite
mogłabyś zejść ze mną do pralni?<br>- Po co? Chcesz coś suszyć, sam prałeś?<br> - Przyniesiemy bieliznę. To w razie czego starczy chyba za właściwą wymówkę wobec mamy.<br> - Jakie "w razie czego"?<br> Tosiek stał przed nią jakby zmalały, inny niż zwykle.<br><br> - Babusiu, widzisz, dostałem cynk. Muszę coś spalić. Może być u nas rewizja. W pralni jest piec pod kotłem. Popilnujesz, żeby nikt nam nie przeszkodził.<br>- Rozumiem.<br>Wymknęli się bezszelestnie, wolniutko zamykając drzwi. Zamek zaskoczył bez szmeru. Pod pachą Tośka dostrzegła zawiniątko. Nie pytała o zawartość. Zeszli piętro niżej i dopiero tam ściągnęli windę. Oboje milczeniem pokrywali nie dopowiedziane. Stęchły piwniczny korytarz, ciężkie, obite
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego