i twarde jak dębczak, jak krzemienna głowa.<br> Nie byłoby zresztą w tym nic dziwnego, bo takie dzieci, mimo biedy, rodziły się w naszej wsi dosyć często.<br> Dowodem na to wszystkie asenterunki, komisje, nie mogące się dość namacać ogromnych mięśni chodzących na plecach i na ramionach naszych parobków.<br> <page nr=61><br> Jednak gdy do rodzącej wdówki przywołano naszą babkę, okazało się, że jej jedyne we wsi nożyczki są niepotrzebne.<br> Dziecka po prostu nie trzeba było odcinać od pępowiny, gdyż jeszcze przed urodzeniem, w łonie matki, oderwało się od niej.<br> Tak przynajmniej ten niezwykły przypadek tłumaczyła babka.<br> Ale po paru tygodniach, gdy do młodej wdówki przyszły