bo rzadko podnoszą się kciuki łap rzymskich na znak łaski...<br>Spartakus przystanął. Twarz stężała mu w gniewie, na czole pojawiły się grube żyły.<br>- Nie mogę, nie mogę, Sotionie, spokojnie mówić o tym barbarzyństwie... Już kilka lat mija, odkąd zamknęli mnie w tej rzeźni, a nie zdołałem się przyzwyczaić... Pomyśleć, że rokrocznie <orig>lanista</> wypędza stąd kilkuset młodych, najzdrowszych i najsilniejszych chłopców na rzeź, dla zabawy zwyrodniałych patrycjuszy i otumanionego przez nich, zdziczałego pospólstwa miast.<br>- Gdzie zwyrodniały jest system rządzenia, tam zwyrodniałe są obyczaje i zabawy. Od głowy ryba psuć się zaczyna - odpowiedział Sotion.<br>- Mamy kilkadziesiąt mieczy - spokojnie już mówił Spartakus. - Spodziewam się