nam teatru, był to osobliwy dar losu. Znali bowiem - a w każdym razie mogli znać - teatr romantyczny, żywili nim swoją wyobraźnię, widzieli, jak dramat przekształca się na scenie, ale sami nie stawali przed pokusą ulegania presji teatru, cenzury, publiczności.<br>Dla interpretacji tego fenomenu należałoby może, obok wprowadzonej z myślą o romantykach nazwy "dramat niesceniczny", wyróżnić inną jeszcze kategorię: dzieł, które z pewnością za "niesceniczne" nie mogłyby nigdy być uznane (jak Horsztyński, Fantazy), a jednak ich autorzy wiedzieli, że żaden teatr ich (wtedy) nie wystawi, toteż nie przykrawano dzieł z myślą o ewentualnej inscenizacji. Rozróżnienie takie wydaje się ważne, ponieważ pomaga wyjaśnić