Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
to mnie stłukł, bo się okazało, że to jego znajomek był, na podpuchę. Udało mi się w końcu, uciułałam, żeby mu oddać, ale powiedział, że tego ledwie na odsetki wystarczy, więc dalej mu byłam winna tyle samo. Jadłam chleb i mleko, żeby spłacić, a te jego jebane odsetki rosły i rosły. Stawiałam się, to zawieźli mnie do jednego gościa, do jakiejś willi pod Sopotem, i zabrali się do mnie. Wszystko filmowali, a kazali mi robić takie rzeczy, że ja ci, facet, nie opowiem, bo mi przez gardło nie przejdzie. Potem powiedzieli, że jak się ulotnię, to kaseta pójdzie w obieg. Ale
to mnie stłukł, bo się okazało, że to jego znajomek był, na podpuchę. Udało mi się w końcu, uciułałam, żeby mu oddać, ale powiedział, że tego ledwie na odsetki wystarczy, więc dalej mu byłam winna tyle samo. Jadłam chleb i mleko, żeby spłacić, a te jego jebane odsetki rosły i rosły. Stawiałam się, to zawieźli mnie do jednego gościa, do jakiejś willi pod Sopotem, i zabrali się do mnie. Wszystko filmowali, a kazali mi robić takie rzeczy, że ja ci, facet, nie opowiem, bo mi przez gardło nie przejdzie. Potem powiedzieli, że jak się ulotnię, to kaseta pójdzie w obieg. Ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego