na tym, ponieważ mógł przecież złapać jakiegoś "syfa" albo i co gorszego. Owszem, najadł się wstydu, jak nigdy w życiu, ale będzie to dla niego nauczką na przyszłość, że pasażerka rzecz święta i jako taką, choćby nie wiadomo jak kusiła, należy ją traktować. Z tych to powodów zrezygnował z dochodzenia roszczeń, unikał kursów na ulicę X. i postanowił o całej sprawie jak najszybciej zapomnieć.<br><br><tit>Trwały ślad</><br><br>Zapomnieć natomiast nie mógł Artur T. Kiedy niespełna dwa tygodnie później ktoś mu w nocy podpalił samochód, Artur T. był przekonany, że to sprawka taksówkarza, Jacka M. Tak też od razu powiedział policjantom, którzy wraz