się nauką. Bardzo to pięknie, ale konsekwencje nie są bynajmniej wesołe, bo zaczyna się rządzić prawami nauki. Studiuje się ją dla stopni, pisze się, by mieć odpowiednia ilość prac wymaganą dla doktoratu czy habilitacji, otrzymała ścisły język; który z wolna przerodził się w żargon teologiczny. Teologia musi być nauką, ale równocześnie musi się rządzić również i swoimi prawami, wynikającymi z jej istoty. Musi służyć nie rotacji akademickiej, ale dobru ludzi. Ojcowie Kościoła byli wielkimi teologami, a w teologię wkładali wszystko: swój umysł, wolę, miłość oraz zdobyte umiejętności, choćby retoryczne. Byłe przemyślana, <orig>przemodlona</>, ale również przepracowana, podana w pięknej formie. Dziś książka