się do góry, potem, cały oszklony brzmieniem metalu, zacicha gdzieś w ciemnościach. Ociężała senność wpełza na chłopca, przykrywając go miękką i grubą tkaniną.<br>- Ja wiedziałem, że tu nic nie ma - szepce Polek. - Ja wiedziałem. Gdzieś w górze zaszumiało przeciągle, jakby wielki las ogromnych jodeł pochylił się przed wiatrem.<br>- Teraz wszystko rozumiem. Pod niebem tych ciemności, tej nocy ostatniej gra młyn daleki, którego kamienie uczyniono z gwiazd zagasłych.<br>- Jaka szkoda, że wszystko rozumiem. Jaka szkoda. Usypia powoli z zapachem lasu w ustach. Jest mu tak smutno i rzewnie, że aż dobrze. Nie dziwi się nawet, że w tę drogę bez końca odprowadza