ja widzę jego ponura, wąska twarz z wielkim nosem, na tle czarnego prostokąta okna, za którym skrywa sekrety swojej codzienności.<br>11 września<br>Wróciłam z dyżuru o dziesiątej rano. To była wyjątkowo ciężka noc. Ledwo wdrapałam się po schodach. Padłam dosłownie tak, jak stałam, buty zsuwałam, już leżąc, zapadając się w ruchome piaski pościeli, tracąc dech. Ostatkiem sił rozpięłam spodnie. Nie udało mi się ich zdjąć dalej niż do kolan. Powierzgałam chwilę, ale nie umiałam się od nich uwolnić. Zasnęłam.<br>Obudził mnie telefon. Przeklęta komórka! Nigdy nie wiem, gdzie ja mam. Piszczy jak opętana. <br><page nr=127> W torebce? Nie, nie w torebce, gdzieś pod torebka