w którym nocowaliśmy. Było już bardzo późno i dwór pogrążony był we śnie, ale jedno duże okno na parterze świeciło się jasno. Było to okno łazienki. Było niezasłonięte, pewno ze względu na tę późną porę, kiedy to nikt się po parku otaczającym dwór nie włóczył. I w tym oknie zobaczyliśmy rusałkę naturalnej wielkości - taką, jaką ją bogowie stworzyli. Najadę, która opuściła Wilię, spragniona widać ciepłej wody i pachnącego mydła. Przystanęliśmy z kumplem Adasiem, niewidzialni z wnętrza, i kontemplowaliśmy w milczeniu tę statuetkę nagiej dziewczyny, przebranej, a raczej rozebranej, za nimfę. Z naszych ust nie padło żadne słowo młodzieńczego komentarza, które sytuacja