usta, wycięte w karo, wyzywające i dziecięce. Kriszan doglądał ustawienia motoru, chwilę jeszcze chłopcy kłębili się koło niego, podsuwając do podpisu sprzedawane przed wejściem fotografie - wzlot z rozwianymi skrzydłami na motorze. Zdjęcie musiało być robione z dołu, przy zwiniętym dachu, bo sylwetka szalonego jeźdźca widniała na tle chmur.<br>- Ach, to <orig>sab</> - wyciągnął rękę do radcy, nie było w nim dawnej uległości - proszę siadać.<br>Jednym okrzykiem spłoszył chłopców, wypędził poza ogrodzenie, rozsunął zamek błyskawiczny, wyłuskany z czarnego pancerza pokazał trykotową koszulę, przybrudzoną, z plamami oliwy. Pod nią wznosiła się chuda pierś. Pot z niego parował.<br>- Muszę się na chwilę wyciągnąć - przysiadł na