W ogromnym hallu fabrycznym słychać było tylko mlaskanie języków i<br>łomot serca pana Osiełka, który przyglądał się temu wszystkiemu<br>przerażony.<br> Serca wycięte w nogach ławy napełniały się powoli niebieskim<br>powietrzem wieczoru. Osiełek usuwał się coraz dalej i dalej, w mrok,<br>nie chcąc być poznanym, i w końcu prześlizgnął się do sali poprzedniej.<br> Widział z dala głowy, pochylające się, to podnoszące, i krwistą od<br>ognia bródkę mistrza Horacego. Potem ława odwróciła się w jego stronę,<br>robotnicy potłukli stągiewki i pokazali na niego palcem, śpiewając:<br> - Myśmy wiedzieli, śliczny panie Porfirionie, o pańskiej obecności...<br>aha, my wiemy o wszystkim.<br> Nagle wrzasnął pan Osiełek i