no - zauważyła Alicja krytycznie. - Przyganiał kocioł garnkowi...<br>Ujrzałam zdumione, pytające spojrzenie Zosi.<br>- Przecież wiesz, że się zakochałam - wyjaśniłam. - Ta zołza to ma na myśli. Mówiłam ci jeszcze w Warszawie, zresztą sama zauważyłaś.<br>- Jak to, to jeszcze ciągle trwa? - zdziwiła się Zosia. - A wyglądasz dość normalnie... A on?<br>- Mniej więcej to samo...<br>- Czy ja się wreszcie dowiem może, kto to w ogóle jest? - spytała zgryźliwie Alicja.<br>- Podobno jakiś szalenie atrakcyjny facet - odparła Zosia. - Zresztą, rzeczywiście, widziałam go raz i muszę przyznać, że owszem... Joanna zapadła na to w straszliwym tempie, tydzień chyba, nie?<br>- Pięć dni - odparłam melancholijnie. - Trzymałam się pięć dni, a