Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Wiersze
Rok wydania: 1995
Lata powstania: 1958-1975
rodzinne - islandzkie gejzery,
Starsi w niebo się skrzydląc, młodsi - w termitiery.
Tutaj grzyby po borach, ciężka od ros łąka,
Tam, co życie przydarzy. Lecz miła rozłąka
Lilak mrowiem zdumiewa, przecie nie ma kiści,
Tyle dymu w swym czubie, co ród nienawiści.

A po kioskach już giną smaczne papeterie,
Na urlopy - sążniste. Tiulowe na ferie.
Czy już znają swą przyszłość: powiędłych w eksilu,
Bo epistolografów mamy tych "ex'' ilu?
Tak się w śmierć wybieramy - co śmiertelny powie,
Miliardy przeczuwają, trzykroć więcej to wie.


LIPIEC

Znów słońcu się oddała. Maja cudzołóstwa
Znany uśmiech rozkoszy kołysze na ustach.
Samiec chodzi oślepły, próbuje, czy uda
rodzinne - islandzkie gejzery,<br>Starsi w niebo się &lt;orig&gt;skrzydląc&lt;/&gt;, młodsi - w termitiery.<br>Tutaj grzyby po borach, ciężka od ros łąka,<br>Tam, co życie przydarzy. Lecz miła rozłąka<br>Lilak mrowiem zdumiewa, przecie nie ma kiści,<br>Tyle dymu w swym czubie, co ród nienawiści.<br><br>A po kioskach już giną smaczne papeterie,<br>Na urlopy - sążniste. Tiulowe na ferie.<br>Czy już znają swą przyszłość: powiędłych w eksilu,<br>Bo epistolografów mamy tych "ex'' ilu?<br>Tak się w śmierć wybieramy - co śmiertelny powie,<br>Miliardy przeczuwają, trzykroć więcej to wie.&lt;/&gt;<br><br><br>&lt;div type="poem" sex="m"&gt;&lt;tit&gt;LIPIEC&lt;/&gt;<br><br>Znów słońcu się oddała. Maja cudzołóstwa<br>Znany uśmiech rozkoszy kołysze na ustach.<br>Samiec chodzi oślepły, próbuje, czy uda
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego