kilku <br>zegarów, w mieszkaniu, w którym już piece pomilkły. Za oknami mróz chrzęścił <br>pod kołami wozów, przez szyby szły kose promienie słońca, wzdłuż których układał <br>się drżący pył. Przypominało mu to wiele podobnych godzin, kiedy, pozostawiony <br>sobie, nie naruszał ich żadnym zajęciem, szczęśliwy z samego trwania w bezpiecznym <br>i pewnym schronieniu, wśród mnóstwa przedmiotów, które nie zmieniały swego miejsca, <br>odkąd je zapamiętał.<br> Nagle odezwały się dźwięki brzmiące tak, jakby mała szklana kulka obsuwała <br>się po zazębieniach zawiłego mechanizmu; parę razy zawahała się w pobliżu melodii, <br>gdy znów nieoczekiwana przeszkoda w drodze wytrącała ją z rytmu, i wreszcie <br>mała szklana kulka utknęła