ją w grupie kilkunastu osób, podchodzących od strony Hucisk do schroniska. Brązowa kurtka, plecak, chustka na głowie - nie poznał jej w pierwszej chwili. Zawołała go po imieniu i dopiero wtedy zorientował się, że po raz pierwszy wróci do schroniska nie sam.<br>Trochę nieporadnie poprowadził ją do swego mieszkania na tyłach schroniskowej kuchni. Udawał, że nie widzi zdziwionych spojrzeń personelu, kiedy przechodzili za bufetem na zaplecze. <br>- Wybacz, trochę tu bałaganu, mało się tym przejmowałem - szerokim zamachem objął nieuporządkowany pokój, rozrzucone książki i suszące się na kaloryferze pranie, ale także swoje dotychczasowe życie, siebie i ją - nie spodziewałem się...<br>- Zaprasza i się nie