Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
przychodzili goście i kolejarze. Natomiast przez bramę od strony gościńca wjeżdżał codziennie woziwoda Waśka ze swoją beczką i poganiając wątłego siwka, boczną dróżką pomiędzy jabłoniami, przedostawał się do szopy, gdzie stał wielki zbiornik z cynkowej blachy. Przez bramę wjeżdżały furki z drzewem na opał, ze żwirem do posypywania podwórka i ścieżek przed domem; przychodziły dziewczęta z grzybami i wiejskie kobiety z ręcznikami z lnianego płótna, wyszywanymi krzyżykowym ściegiem w czerwone koguty.


Schyłek sierpnia przyniósł gorące dni spóźnionego lata. Pożółkłe liście klonów zaścielały już trawniki i ścieżki ogrodu, ale pełno było jeszcze zieloności. Wesoły chmiel piął się po drzewach, czerwieniły się kiście
przychodzili goście i kolejarze. Natomiast przez bramę od strony gościńca wjeżdżał codziennie woziwoda Waśka ze swoją beczką i poganiając wątłego siwka, boczną dróżką pomiędzy jabłoniami, przedostawał się do szopy, gdzie stał wielki zbiornik z cynkowej blachy. Przez bramę wjeżdżały furki z drzewem na opał, ze żwirem do posypywania podwórka i ścieżek przed domem; przychodziły dziewczęta z grzybami i wiejskie kobiety z ręcznikami z lnianego płótna, wyszywanymi krzyżykowym ściegiem w czerwone koguty.<br><br><br>Schyłek sierpnia przyniósł gorące dni spóźnionego lata. Pożółkłe liście klonów zaścielały już trawniki i ścieżki ogrodu, ale pełno było jeszcze zieloności. Wesoły chmiel piął się po drzewach, czerwieniły się kiście
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego