Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
Absolutnie niewinny. Ale melduję się na rozkaz. Przecież..."
Zadzwonił w umówiony sposób: Cisza. Jeszcze raz. Pukał. Nikogo. Przecież na ogół zawsze ktoś był w mieszkaniu.
"Wrócę przed godziną policyjną - postanowił i w tym momencie zmroziło go straszne podejrzenie: - Ewakuowali -mieszkanie. Uznawszy za zdrajcę, opuścili znane mi punkty. Więc będą mnie ścigać i kryć się równocześnie przede mną..."
Stał przez chwilę na chodniku, patrząc w ziemię. Spłoszyły go jakieś kroki. Ruszył przed siebie. Nie wiedział, zamyślony, gdzie idzie. Mógł zginąć gdziekolwiek - nie wolno mu było tylko we własnym domu. Tym potwierdziłby sens wyroku. "Czy wtedy już nie wszystko jedno?"
Stał przed domem
Absolutnie niewinny. Ale melduję się na rozkaz. Przecież..."<br>Zadzwonił w umówiony sposób: Cisza. Jeszcze raz. Pukał. Nikogo. Przecież na ogół zawsze ktoś był w mieszkaniu.<br>"Wrócę przed godziną policyjną - postanowił i w tym momencie zmroziło go straszne podejrzenie: - Ewakuowali -mieszkanie. Uznawszy za zdrajcę, opuścili znane mi punkty. Więc będą mnie ścigać i kryć się równocześnie przede mną..."<br>Stał przez chwilę na chodniku, patrząc w ziemię. Spłoszyły go jakieś kroki. Ruszył przed siebie. Nie wiedział, zamyślony, gdzie idzie. Mógł zginąć &lt;page nr=171&gt; gdziekolwiek - nie wolno mu było tylko we własnym domu. Tym potwierdziłby sens wyroku. "Czy wtedy już nie wszystko jedno?"<br>Stał przed domem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego