siedziała z Zygmuntem, o zmroku, w swoim pokoju, oprócz rozkoszy bycia razem mieli "przyjemność słuchać, jak gromadka ta czytała w głos moją powiastkę: Syn stolarza i uwagi, jakie czyniono, nie wiedząc, że słyszę".<br><br>- Jak to dobrze, że ludziom jest tutaj tak miło, tak dobrze - szeptała.<br><br>- I rozkosznie - dodawał młody eskulap, ściskając przy tym czule i mocno dłoń Elizy.<br><br>Pierwsza ich wspólna noc, tak inna od nocy spędzanych z panem Orzeszko, była nie zapomniana dla niej aż do późnej starości. To nie znane jej dotychczas upojenie, gdy wszystko stawało się nierzeczywiste, w innym dziejące się wymiarze, aż do rozkosznych omdleń. "Przespałam tyle