Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
dla mnie źli. Do szkół posłali, w sumie mało bili... Choć dosyć często mi przypominali, kim jestem, jakim to bękartem w pokrzywach spłodzonym. Matka odwiedziła mnie może ze trzy lub cztery razy, gdy byłam mała. Potem przestała mnie odwiedzać. Mnie zresztą gówno zależało...
- Jakim sposobem trafiłaś między przestępców?
- Pytasz jak sędzia śledczy! - parsknęła, wykrzywiając się groteskowo. - Między przestępców, phuuu! Z drogi cnoty, pheee!
Poburczała, pogrzebała za pazuchą, wyciągnęła coś, czego wiedźmin nie widział dokładnie.
- Jednooki Fulko - powiedziała niewyraźnie, zawzięcie wcierając sobie coś w dziąsła i wciągając do nosa - to jednak przyzwoity gość. Co zabrał, to zabrał, ale proch zostawił. Weźmiesz szczyptę, wiedźminie
dla mnie źli. Do szkół posłali, w sumie mało bili... Choć dosyć często mi przypominali, kim jestem, jakim to bękartem w pokrzywach spłodzonym. Matka odwiedziła mnie może ze trzy lub cztery razy, gdy byłam mała. Potem przestała mnie odwiedzać. Mnie zresztą gówno zależało...<br>- Jakim sposobem trafiłaś między przestępców?<br>- Pytasz jak sędzia śledczy! - parsknęła, wykrzywiając się groteskowo. - Między przestępców, phuuu! Z drogi cnoty, pheee! <br>Poburczała, pogrzebała za pazuchą, wyciągnęła coś, czego wiedźmin nie widział dokładnie.<br>- Jednooki Fulko - powiedziała niewyraźnie, zawzięcie wcierając sobie coś w dziąsła i wciągając do nosa - to jednak przyzwoity gość. Co zabrał, to zabrał, ale proch zostawił. Weźmiesz szczyptę, wiedźminie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego