Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
dowodowego - stwierdził chłodno zastępca komendanta. - Powinniście się cieszyć, że w ogóle wychodzicie.
- Z czego? - zapytała ponuro Iza. - Jesteście porażająco gościnni.
- Naprawdę wam się upiekło - trwał przy swoim policjant. - Ci zabici byli z Warszawy i pracowali w agencji ochrony.
- Słucham?!
- A tak. Byli ochroniarzami, mieli pozwolenie na broń, a jeśli wierzyć sekretarce w ich firmie, pracowali dla Wesołowskiego oficjalnie. - Przed opuszczeniem celi Iza upięła włosy i teraz Kiernacki mógł zaobserwować, jak czerwienieją jej uszy. - Ta sprawa jest tak mętna, że nikt z zamieszanych w strzelaninę nie powinien nawet korzystać z telefonu. Musicie mieć mocne plecy, że wychodzicie. Nasz prokurator szału dostanie.
- To
dowodowego - stwierdził chłodno zastępca komendanta. - Powinniście się cieszyć, że w ogóle wychodzicie.<br>- Z czego? - zapytała ponuro Iza. - Jesteście porażająco gościnni.<br>- Naprawdę wam się upiekło - trwał przy swoim policjant. - Ci zabici byli z Warszawy i pracowali w agencji ochrony.<br>- Słucham?!<br>- A tak. Byli ochroniarzami, mieli pozwolenie na broń, a jeśli wierzyć sekretarce w ich firmie, pracowali dla Wesołowskiego oficjalnie. - Przed opuszczeniem celi Iza upięła włosy i teraz Kiernacki mógł zaobserwować, jak czerwienieją jej uszy. - Ta sprawa jest tak mętna, że nikt z zamieszanych w strzelaninę nie powinien nawet korzystać z telefonu. Musicie mieć mocne plecy, że wychodzicie. Nasz prokurator szału dostanie.<br>- To
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego