Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
trunkach. Prędzej, panowie, m^atre d'h^otel Klaus niepokoi się, że goście nie nadchodzą. Cha, cha, cha. Na obiadek, panowie, hej, hej, na obiadek.
Znów oto obiad, znów jazgot przelatującej przy akompaniamencie dzwoneczków janczarskiej hordy: deck-boye bijąc widelcami o talerze zbiegają po schodach. Znów nerwowy pośpiech księdza, któremu zagubiła się gdzieś łyżka, i płaczliwe oskarżenia pół obozu o złodziejstwo. Znów, znów, znów i znów.
Nie pójdę na obiad. Protestując przeciw despotycznej monotonii pór posiłkowych, dozwolę głodowi, by mnie trapił, i tym nakarmię mojego ducha lepiej, niżbym nakarmił ciało obozową strawą. Miewam czasem podejrzenia, że sławne głodówki więzienne Ghandiego nie były
trunkach. Prędzej, panowie, m^atre d'h^otel Klaus niepokoi się, że goście nie nadchodzą. Cha, cha, cha. Na obiadek, panowie, hej, hej, na obiadek.<br>Znów oto obiad, znów jazgot przelatującej przy akompaniamencie dzwoneczków janczarskiej hordy: deck-boye bijąc widelcami o talerze zbiegają po schodach. Znów nerwowy pośpiech księdza, któremu zagubiła się gdzieś łyżka, i płaczliwe oskarżenia pół obozu o złodziejstwo. Znów, znów, znów i znów.<br>Nie pójdę na obiad. Protestując przeciw despotycznej monotonii pór posiłkowych, dozwolę głodowi, by mnie trapił, i tym nakarmię mojego ducha lepiej, niżbym nakarmił ciało obozową strawą. Miewam czasem podejrzenia, że sławne głodówki więzienne Ghandiego nie były
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego