chyba szaleni!), że Cesarz, do wczoraj od rzymskich cezarów potężniejszy, dzisiaj nędzarz, zgryzotami pobity, pomknął chyłkiem ku Warszawie ukrywszy swoją wielkość, na zimnie skostniałą i głodną, pod pożyczonym nazwiskiem mizernego jakiegoś sekretarza. Z każdej takiej wieści toczyły się łzy i marzły na mrozie. Przybieżała wieść inna: straszliwa, skrwawiona jak ochłap, sina od bólu i rozpaczy, i opowiedziała czarnym szeptem, jak w bagnach Berezyny tonęły resztki potęgi, wlokącej się o kulach ku zachodowi.<br>Siwy gołąb, ksiądz Koszyczek, zapisał je wszystkie w swoim pamiętniku. Niektóre w nim słowa trudno odczytać, bo wyglądają jakby zblakłe i jakby niektóre litery pisane były nie atramentem, lecz