powoli z powodu artretycznej sztywności karku i trochę chyba dlatego, żeby odsunąć chwilę zadzierzgnięcia rozmowy. Wieszając <page nr=27> futro, wypychając szalik w rękaw, zerkał nieznacznie na Różę, chcąc wymiarkować jej usposobienie. Wreszcie z obu nozdrzy przedmuchał starannie nos w wonną chustkę i bez słowa - z namaszczeniem ucałował dłoń żony. <br>Ten moment, kiedy siwa, wyszczotkowana głowa Adama pochylała się do ręki Róży widocznie wzruszył ją, bo ciepłe chimeryczne światło przewiało przez jej twarz i powstrzymała jakieś wyrazy, już biegnące na wargi. <br>Weszli w milczeniu do pokoju z fortepianem. Adam usiadł, wyciągnął nogi, rozejrzał się wkoło po ścianach, po fotelach, jak gdyby badając świadków życia