wyrzuciłem jednym tchem.<br>M-ski uśmiechnął się po raz drugi.<br>- No, proszę, a jednak powiedziałeś, i to nie księdzu, tylko nam!<br>- Jesteście tutejsi? - spytał niespodziewanie mundurowy.<br>- Nie rozumiem - odpowiedziałem.<br>- Pytam, czy twoi rodzice są stąd.<br>- Tak, proszę pana, stąd. Ojciec urodził się w Gdańsku i matka też.<br>- No dobrze. - M-ski kończył przesłuchanie - a jakieś rzeczy Weisera, czegoś po nim nie znaleźliście?<br>- Nie, proszę pana, zresztą wybuch był tak silny, że nawet niczego nie szukaliśmy, bo ten kawałek sukienki to był czysty przypadek.<br>- Możesz już iść i zawołaj drugiego kolegę - uciął dyrektor. - No, na co czekasz?<br>Po raz pierwszy od rozpoczęcia