Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
że idzie do kina.
- Tak nagle? Moglibyście pójść razem. Chętnie przeprasuję to, co miałaś prasować.
- Ani myślę cokolwiek prasować. Chcę iść sama, rozumiesz, sama. Mam was wszystkich po uszy. W kinie odetchnę bez opieki. Dokąd, po co, dlaczego... Mam się opowiadać do późnej starości?
Winda podjechała skrzypiąc. Irenka szarpnęła drzwi, skryła się za szklaną taflą szyby. Oświetlona klatka pojechała w dół.
Głowa zięcia schylona, twarz w cieniu. Zielone światło biurowej lampy umieszczonej w uchwycie rzuca krąg na rysunek. Prawie niedostrzegalne drżenie ręki, zdaje się nieruchomej, ołówek zaciśnięty w palcach.
- Nie przejmuj się Irenką, Wiesiu. Zdenerwowana, zawsze było jej trudno opanować się
że idzie do kina.<br> - Tak nagle? Moglibyście pójść razem. Chętnie przeprasuję to, co miałaś prasować.<br> - Ani myślę cokolwiek prasować. Chcę iść sama, rozumiesz, sama. Mam was wszystkich po uszy. W kinie odetchnę bez opieki. Dokąd, po co, dlaczego... Mam się opowiadać do późnej starości?<br> Winda podjechała skrzypiąc. Irenka szarpnęła drzwi, skryła się za szklaną taflą szyby. Oświetlona klatka pojechała w dół.<br> Głowa zięcia schylona, twarz w cieniu. Zielone światło biurowej lampy umieszczonej w uchwycie rzuca krąg na rysunek. Prawie niedostrzegalne drżenie ręki, zdaje się nieruchomej, ołówek zaciśnięty w palcach.<br>- Nie przejmuj się Irenką, Wiesiu. Zdenerwowana, zawsze było jej trudno opanować się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego