ze sprzętem filmowym, kręcili się żołnierze-statyści, zabije się!, i nie wiem, jak i skąd wziął się przed oszalałym koniem ten człowiek.<br>Widzieliśmy to dość z daleka, człowiek w skórzanych spodniach i wysokich sznurowanych cholewach jakby się mierzył wzrostem z klaczą, która znów stanęła dęba zawisając przednimi kopytami nad głową śmiałka, zamknąłem oczy, a za moment było tam pełno ludzi, przecisnąłem się, ten człowiek w lewej ręce trzymał zszarganą uzdę, a prawą dłoń przyciskał do rany konia, różowa krew pieniła się na jego palcach, koń drżał spazmatycznie, wtem z bezradnego zamieszania wyłonił się weterynarz w brudnym kitlu,i nie pamiętam, nie