daleka czerwone krzyże. Jakoż byli to zapowiadani przez wielkiego mistrza rycerze, przeznaczeni do rozwiezienia tajemnych przesyłek w trzy strony świata. Jak przewidywano, Wilhelm przystąpił do ataku. Zaczął przez swoich ludzi rozpowszechniać wieści, jakoby było coraz więcej świadków na to, iż rycerze Zakonu Świątyni są heretykami, zrzeszają wrogów Chrystusa, są bałwochwalcami, sodomitami i nieprzystojne uczynki ze sobą czynią w czasie ceremonii przyjmowania do zakonu, a i później także. Od paru lat głosił to, co prawda, podwładny Nogareta, niejaki Eskiwiusz Floyrac, ale Katalończykowi mało kto wierzył, bo był podrzędniejszego stanu i miał osobiste zatargi z hiszpańskimi rycerzami. Wilhelm wszakże wysłuchał go pilnie, zeznania