Typ tekstu: Książka
Autor: Buczkowski Leopold
Tytuł: Czarny potok
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1957
obydwaj do letniej werandy, zasypanej polanami, wiązkami chrustu, paczkami i blaszanymi rupieciami.
W fundamencie pod kuchnią była dziura królicza.
Bańczycki jeszcze w śródleciu, w samą spiekotę słoneczną rozszerzył siekaczem tę czarną jamę o sypkich ścianach.
Glinę wynosił w koszyczku na grządki i rozsiewał po łobodzie.
- Na dnie jest słoma, możesz spać.
A Gail ma jeszcze psa? - Gail? Pewnie! I Kurdiuk tyż już ma psa.
Kweller wsunął się tyłem do jamy.
Bańczycki postawił wiązkę na wylocie, ocenił prawdopodobieństwo bałaganu na podłodze. Wyszedł.
Z wygonu wprost na plebanię rwała żwawo stara baba, motając długą spódnicą.
- Sława - zasyczała baba. Przetarła wierzchem dłoni swoje obłe
obydwaj do letniej werandy, zasypanej polanami, wiązkami chrustu, paczkami i blaszanymi rupieciami.<br>W fundamencie pod kuchnią była dziura królicza.<br>Bańczycki jeszcze w śródleciu, w samą spiekotę słoneczną rozszerzył siekaczem tę czarną jamę o sypkich ścianach.<br>Glinę wynosił w koszyczku na grządki i rozsiewał po łobodzie.<br>- Na dnie jest słoma, możesz spać.<br>A Gail ma jeszcze psa? - Gail? Pewnie! I Kurdiuk tyż już ma psa.<br>Kweller wsunął się tyłem do jamy.<br>Bańczycki postawił wiązkę na wylocie, ocenił prawdopodobieństwo bałaganu na podłodze. Wyszedł.<br>Z wygonu wprost na plebanię rwała żwawo stara baba, motając długą spódnicą.<br>- Sława - zasyczała baba. Przetarła wierzchem dłoni swoje obłe
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego