Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 12.04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
uwierzyłbym, że to możliwe. Naszą dewizą zawsze było: moja chata skraja, nikt nie protestował, bo najważniejszy był święty spokój. I nagle milion ludzi wyszedł na ulicę. Zamiast: nasza chata, krzyczymy: nas bohato! Nie cofniemy się, póki nie zwyciężymy - przekonuje Mykoła Biłous, student, który pikietuje budynki administracji prezydenta przy Bankowej i śpi w namiocie obok barykady; barykada to trzy kamazy wyładowane piaskiem. Namioty wyrosły przy Bankowej nocą w ciągu kilku godzin. Śmierdzą stęchlizną, najwidoczniej pochodzą z głębokich rezerw.
Ktoś je tu przywiózł, ktoś inny dostarczył płyty styropianowe, takie do ocieplania domów. Służą za materace. Inna ciężarówka przywiozła koce w niebiesko-białą kratę
uwierzyłbym, że to możliwe. Naszą dewizą zawsze było: moja chata skraja, nikt nie protestował, bo najważniejszy był święty spokój. I nagle milion ludzi wyszedł na ulicę. Zamiast: nasza chata, krzyczymy: nas &lt;foreign&gt;bohato&lt;/&gt;! Nie cofniemy się, póki nie zwyciężymy - przekonuje Mykoła Biłous, student, który pikietuje budynki administracji prezydenta przy Bankowej i śpi w namiocie obok barykady; barykada to trzy &lt;orig&gt;kamazy&lt;/&gt; wyładowane piaskiem. Namioty wyrosły przy Bankowej nocą w ciągu kilku godzin. Śmierdzą stęchlizną, najwidoczniej pochodzą z głębokich rezerw.<br>Ktoś je tu przywiózł, ktoś inny dostarczył płyty styropianowe, takie do ocieplania domów. Służą za materace. Inna ciężarówka przywiozła koce w niebiesko-białą kratę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego