przez czochrającą się sennie strzechę, próbowaliśmy razem z nią wejść w drzemkę, w głębokiego po koniuszki włosów śpiocha.<br> Ale jak to zwykle bywa przed snem, przegapiliśmy najwidoczniej wchodzenie w drzemkę słomianego dachu.<br> Przeto opowiadaliśmy sobie rozmaite zdarzenia z dzieciństwa, a więc też po trosze ze snu.<br> Wtedy to sołtysówna, wyjąwszy spod głowy ręce, podniosła się na łokciach i nachylając się nade mną, spytała: - Chciałbyś być królem?<br> - A czemu pytasz, Helu?<br> - Bo ja bym była wtedy królową.<br> I mielibyśmy większy od naszej wsi, od wszystkich dworów w okolicy, jabłonkowy sad.<br> A gdyby nasz sad zaczął się złocić od jabłek, wchodziłabym weń z