Beata, 22 lata: Miałam okienko na uczelni i szłam właśnie do studenckiego baru, kiedy zaczepił mnie interesujący młody facet. - O, uczysz się makroekonomii - powiedział patrząc na książkę, którą ze sobą niosłam. - Tak, nienawidzę tego! Jestem w końcu na studiach humanistycznych i zupełnie mnie to nie interesuje. Zaprosił mnie na kawę, spodobał mi się. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, ale też o nieszczęsnej makroekonomii, będącej pretekstem do zaczepienia mnie. - Całe szczęście, że chociaż zajęcia z tego przedmiotu mam z fajnym wykładowcą - powiedziałam - bo podobno inne grupy mają takiego kretyna, asystenta, pseudonaukowca, który nic nie wie i chyba przez pomyłkę się tu znalazł. Na