kiedy trzeba było jednak zdecydować, jaką obrać drogę wśród śmierdzących już ruin dawnego świata. <br>Miałem wówczas osiemnaście lat. Chciałem usposobić się krytycznie, aby przy wyborze uniknąć błędów, które w czas wojny mogły kosztować zbyt wiele. Próbowałem więc najpierw jakoś rozpoznać to, co (jak mi się wydawało) automatycznie dyktuje właściwy mi sposób myślenia, a więc i wyborów życiowych. Była to prawdziwa próba, prawdziwy, choć głupi, esej, zatytułowany "Medytacje" i zapisany bladym atramentem na grubym różowym, ordynarnym papierze z rozdartych toreb po cukrze. <br>Otóż pierwszą rzeczą, która w toku tej introspekcji rzuciła mi się w oczy, była ta: "...Nie znam sztuki (napisałem), która