wdowieństwo, swą bezzębność i stawów skamienieliny. <br>Wstał, skinął im głową, już nieobcy. Jeszcze spojrzał... Niestety, blat stolika zasłaniał pułapkę. "Złapie się, czy nie złapie? Bukmacher by od nich zakłady przyjął. Stawiałbym na "nie". Psiakość, znowu zapomniałem kupić zasrane widokówki. Na pocztę". <br>Kiosk stał tuż przy poczcie. Istne akwarium, w którym sprzedawczyni przywitała go uśmiechem ust wygiętych w płaczliwą podkówkę. Wskazał dwie widokówki i palcem postukał w miejsce na znaczek. Kioskarka potrząsnęła głową, że jasne, ale zapytała o coś, czego nie rozumiał. Dłonią dała znak, że "chwileczkę". Wyjęła jedno z pism ilustrowanych i pokazała mu: "Burda". Roześmiał się razem z nią do