Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
wychodził z plebanii, z auta stojącego w uliczce... pewnie jakiś inny oficer zawołał: "Kupfermann, rusz się, byku! Jedziemy..."
Twarz Hansa się rozpogodziła.
- Aaa... teraz wszystko jasne: to był Niemiec nadwołżański! Proboszcz wesoło przeczy głową.
- Nnnie. To był Żyd odeski.
Hans poczuł na twarzy pełzający uśmiech wzruszenia. Patrzył na rumiane policzki staruszka, przepasane dwoma, trzema kłębami dymu. Teraz ujrzał go na mapie zielonej tej ziemi, czarną olchę człowieczą, której nie skosiły mitraliezy, nie zmiażdżyły czołgi, idące ławą stalową na Zachód.
Z zadumy wyrwał ich dzwonek i basowy głos męski na korytarzu.
- To nasz kościelny... syn tego... co właśnie, wtenczas, te butelki z
wychodził z plebanii, z auta stojącego w uliczce... pewnie jakiś inny oficer zawołał: "Kupfermann, rusz się, byku! Jedziemy..." <br>Twarz Hansa się rozpogodziła. <br>- Aaa... teraz wszystko jasne: to był Niemiec nadwołżański! Proboszcz wesoło przeczy głową. <br>- Nnnie. To był Żyd odeski. <br>Hans poczuł na twarzy pełzający uśmiech wzruszenia. Patrzył na rumiane policzki staruszka, przepasane dwoma, trzema kłębami dymu. Teraz ujrzał go na mapie zielonej tej ziemi, czarną olchę człowieczą, której nie skosiły mitraliezy, nie zmiażdżyły czołgi, idące ławą stalową na Zachód. <br>Z zadumy wyrwał ich dzwonek i basowy głos męski na korytarzu. <br>- To nasz kościelny... syn tego... co właśnie, wtenczas, te butelki z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego