Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
przygotowywała na obiad, rzuciwszy mi jeszcze przez ramię:
- O ile sobie przypominam, ma pan nadpłatę. Prześlę panu wyrównanie do pokoju. Na obiedzie pan zostaje? - Tak jest.
Przy obiedzie - nastrój sztuczny, męczący. Ja, Maliński, Kozicka, która zdaje się nie powtórzyła mu naszej rozmowy. Siedziała zła, namarszczywszy szerokie czoło. Odpowiadałem monosylabami na stereotypowe pytania Malińskiego "jak leci?", "no i jak pan znosi te upały?" Na koniec:
- Wprawdzie w Bibliotece to ma pan chłodniej. - Nie byłem dzisiaj w Bibliotece.
- Jak to nie? Sam pana odwiozłem.
Na śmierć o tym zapomniałem. A także o moim porannym kłamstwie. Zaczerwieniłem się. Zwłaszcza że Kozicka podniosła oczy znad
przygotowywała na obiad, rzuciwszy mi jeszcze przez ramię:<br>- O ile sobie przypominam, ma pan nadpłatę. Prześlę panu wyrównanie do pokoju. Na obiedzie pan zostaje? - Tak jest.<br>Przy obiedzie - nastrój sztuczny, męczący. Ja, Maliński, &lt;page nr=83&gt; Kozicka, która zdaje się nie powtórzyła mu naszej rozmowy. Siedziała zła, namarszczywszy szerokie czoło. Odpowiadałem monosylabami na stereotypowe pytania Malińskiego "jak leci?", "no i jak pan znosi te upały?" Na koniec:<br>- Wprawdzie w Bibliotece to ma pan chłodniej. - Nie byłem dzisiaj w Bibliotece.<br>- Jak to nie? Sam pana odwiozłem.<br>Na śmierć o tym zapomniałem. A także o moim porannym kłamstwie. Zaczerwieniłem się. Zwłaszcza że Kozicka podniosła oczy znad
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego