Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
nie miał jednak apetytu i nie było to spowodowane portwajnem, który naruszył wczoraj w dużym stopniu równowagę płynów w jego żołądku, lecz obecnością dyrektora kryminalnego Mühlhausa. Siedział on przy stole, spoglądał łakomie na śniadanie i wiercił zapamiętale szpikulcem w cybuchu zatkanej fajki. Mock przywitał się ze zwierzchnikiem i usiadł przy stole. Nalał sobie i gościowi kawy. Milczenie.
- Przepraszam pana, Mock, za to ranne najście - Mühlhaus przetkał w końcu fajkę i przerwał milczenie. - Mam nadzieję, że nie obudziłem madame Sophie.
Mock nie odpowiedział i rozcierał na podniebieniu żółtko, które miało smak żelaza.
- W sobotę nie było w pracy Smolorza - ciągnął Mühlhaus. - Wie
nie miał jednak apetytu i nie było to spowodowane portwajnem, który naruszył wczoraj w dużym stopniu równowagę płynów w jego żołądku, lecz obecnością dyrektora kryminalnego Mühlhausa. Siedział on przy stole, spoglądał łakomie na śniadanie i wiercił zapamiętale szpikulcem w cybuchu zatkanej fajki. Mock przywitał się ze zwierzchnikiem i usiadł przy stole. Nalał sobie i gościowi kawy. Milczenie.<br>- Przepraszam pana, Mock, za to ranne najście - Mühlhaus przetkał w końcu fajkę i przerwał milczenie. - Mam nadzieję, że nie obudziłem madame Sophie.<br>Mock nie odpowiedział i rozcierał na podniebieniu żółtko, które miało smak żelaza.<br>- W sobotę nie było w pracy Smolorza - ciągnął Mühlhaus. - Wie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego