już gwiezdniej<br>Popłynie z firmamentu,<br>Dostrzegam go na jezdni<br>Jak kroplę atramentu.<br><br>Znów po księżyca smudze<br>Powracam do alkowy<br>I nadaremnie budzę<br>Piersi twych sen różowy.<br><br>Gdy nocą jesteś u mnie,<br>Przez dachy pełzną strachy<br>I toczą się bezszumnie<br>Księżyce z żółtej blachy.<br><br>Nie sporzy się pieszczota,<br>Ciało od ciała stroni,<br>Ogon czarnego kota<br>Tkwi w zaciśniętej dłoni.</><br><br><br><br><div sex="m"><tit>LALKA</><br>Jak zgaszone świece, dwie woskowe zmory,<br>Spoglądamy w senne jesienne wieczory;<br><br>Dwa skostniałe serca, dwie spłoszone twarze,<br>Zanim drgną powieki - księżyc się ukaże.<br><br>Trzeba wiernie kochać i bezmiernie wierzyć,<br>Na to, by w miłości wszystkie klęski przeżyć.<br><br>Lalko, moja lalko, powleczona woskiem