Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
ładownic, cisnął papier w krzaki. - Tak czy siak to mamy z głowy.
Sam też był optymistą, no i - jak na zawodowca przystało - miał trochę zniekształcone widzenie świata. Ci, których ochraniał, byli bezpieczni, a tylko to się liczyło. Tak wynikało z reguł tej gry. Nie zwrócił więc uwagi na odległe, stłumione stuknięcie, podobne do wybuchu noworocznej petardy parę podwórek dalej. Ani na drugie. A trzeciego się nie przestraszył. Dopiero gwizd uruchomił sygnał alarmowy w jego umyśle.
Ale wtedy było już o kilka sekund za późno.
***
Najpierw nie mógł zasnąć, a potem rozległ się pisk domofonu. Był półprzytomny nawet po piątym czy szóstym
ładownic, cisnął papier w krzaki. - Tak czy siak to mamy z głowy.<br>Sam też był optymistą, no i - jak na zawodowca przystało - miał trochę zniekształcone widzenie świata. Ci, których ochraniał, byli bezpieczni, a tylko to się liczyło. Tak wynikało z reguł tej gry. Nie zwrócił więc uwagi na odległe, stłumione stuknięcie, podobne do wybuchu noworocznej petardy parę podwórek dalej. Ani na drugie. A trzeciego się nie przestraszył. Dopiero gwizd uruchomił sygnał alarmowy w jego umyśle.<br>Ale wtedy było już o kilka sekund za późno.<br>***<br>Najpierw nie mógł zasnąć, a potem rozległ się pisk domofonu. Był półprzytomny nawet po piątym czy szóstym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego