Nieharaśny, chodząc po pokoju z rękami na szelkach: taka wielka stara foka z fałdą tłuszczu na golonym karku, z głową jak żółtawa tykwa. -Nu, popatrz ty, mileńki, na wolne zawody, na tych tam lekarzy, architektów, prawników, pisarzy i tym podobnych samopasów. Taż to hołodrańce! Na stróża nie mają! Portki im świecą od doktoratów i tyle. Za <page nr=193> <br>dużo ich. Miejsca sobie znaleźć nie mogą, to i haukać zaczynają, i z czerwoną płachtą chodzą...<br>- Ależ, panie pułkowniku - zaprotestował magister nie cała inteligencja jest "czerwona".<br>- Cała - machnął ręką Nieharaśny. - Tylko jeden doktor ma praktykę i nie chodzi na wiece, a drugi nie ma i